„Alimenty szkodzą”
Eksperyment ‘Kentucky’, czyli co się dzieje kiedy pieniądze przestają spadać z nieba…


W 2018r. stan Kentucky przyjął prawo, gdzie opieka naprzemienna nad dziećmi jest zasądzana jako pewnik, a jedynie w wyjątkowych wypadkach możliwe są odstępstwa od tej reguły. Wynikiem czego ilość rozwodów spadła o 25%! Warto wspomnieć, że za zwyczaj stosunek rozwodzących się par z dziećmi i bez dzieci jest jak jeden do jeden.
Jakie wynikają z tego wnioski?
1. Istnieje zależność między skłonnością do utrzymania związku, a faktem czy rodzic (w tym przypadku statystycznie w 96% – kobieta) otrzyma opiekę nad dzieckiem, a zatem wymierną korzyść w postaci alimentów i samodzielnego decydowania na co je wydać, bądź nie wydawać.
2. Zależność ta jest tak silna, że prowadzi wprost do rozpadu związku.
3. Jeżeli przyjmiemy, że skłonność ta rośnie u kobiet, jako beneficjentów głównych, wraz ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa otrzymania w rozwodzie alimentów na dziecko, to widzimy, że wcześniej istniała zależność odwrotna do dążenia do rozpadu związku, by otrzymać alimenty na dziecko.
4. Bardzo prawdopodobne jest zatem, że kobiety dążą do uniezależnienia od mężczyzn lub alimenty na dzieci są zawyżane (albo obie te rzeczy), gdyż stanowią dla kobiety wartość dodaną.
5. Wysokie alimenty są motorem napędowym biznesu prawników i psychologów, niekoniecznie są interesem samych dzieci, bo jak przeczytamy w Konwencji Praw Dziecka, głównym prawem dziecka jest jego prawo do tożsamości i wzrastania w bliskości obojga rodziców.
Równa opieka po rozstaniu — co naprawdę zmienia? O dzieciach, alimentach i spokoju
W projekcie „Równi Rodzice” wierzymy, że siła rodzicielstwa tkwi w obecności — nie w orzeczeniach. Gdy słyszymy zdanie „alimenty szkodzą”, warto się zatrzymać i sprawdzić, co naprawdę stoi za tym hasłem.
Eksperyment ‘Kentucky’ pokazuje, że wprowadzenie domyślnej opieki naprzemiennej po rozwodzie powoduje mniej rozwodów, mniej kalkulacji ekonomicznych wokół rodzicielstwa i — co najważniejsze — więcej realnej obecności obojga rodziców w życiu dzieci.
Przegrywają wszechobecne stereotypy ojca agresywnego i ideologie cudownej samotnej matki, wygrywa rodzina. Wygrywają wzorce rodzicielskie i archetypu rodziny, które dziecko chłonie jak gąbka. Nie chcę tu gloryfikować rodziny jako pojęcia nieskazitelnego, ale człowiek nie wymyślił jeszcze doskonalszej grupy/jednostki społecznej niż rodzina. To dzięki rodzinie możemy marzyć o przyszłości człowieczeństwa, to rodzina znajduje się pod opieką Państwa.
Stąd wniosek może być tylko jeden, na podstawie art. 18 Konstytucji RP i wniosków płynących z eksperymentu ‘Kentucky’, Państwo chroniąc rodzinę winno wprowadzić domyślną zasadę równej opieki po rozstaniu.
Co to oznacza w praktyce?
- Mniej „bankomatów”, więcej rodziców. Gdy opieka jest naprzemienna, ciężar czasu, troski i kosztów rozkłada się równo. Zamiast sporu o przelewy, jest codzienność: szkoła, lekarz, kładzenie dzieci spać.
- Konflikt traci paliwo. Jeśli nie ma „przewagi” jednej strony, opada pokusa, by używać dziecka jako argumentu. Łatwiej rozmawiać o tym, co naprawdę ważne — o potrzebach dziecka.
- Dziecko ma dwoje dorosłych „na pełny etat”. Stały kontakt z mamą i tatą buduje bezpieczeństwo emocjonalne i uczy równowagi. To nie tylko budżet, to przede wszystkim czas i troska.


A jak jest dziś w Polsce?
Opieka naprzemienna bywa stosowana bardzo rzadko, nie jest domyślna. Gdy sami rodzice, kierując się zgodnie dobrem dziecka, wypracowują wymienny rytm opieki (np. tydzień/tydzień), sąd go tylko akceptuje. Wciąż jednak spotykamy typowy schemat orzeczeń sądowych: „dziecko u mamy, tata w weekendy i alimenty”. Ten schemat boli, bo sprowadza ojcostwo do walki o utrzymanie relacji z dzieckiem i comiesięcznego przelewu — a relacja, to przecież obecność, odpowiedzialność, wzajemne emocje.
Trudne pytania, które warto sobie zadać
- Czy decyzje finansowe powinny definiować relacje dziecka z rodzicami?
- Czy czas, spędzony przez dziecko z tatą i mamą, ma inną wartość?
- Jak możemy — jako rodzice — podzielić się obowiązkami tak, by dziecko codziennie miało oboje dorosłych „obok”?
- Czy Państwo powinno skupiać się na rozwodach, czy scalaniu i tworzeniu nowych rodzin?
- Czy Państwo wychowa dzieci zastępując im ojców? Raczej nie, zapewni im jedynie problemy emocjonalne, zapewniając bardziej emocjonalnego rodzica, na co już wskazują badania naukowe. Ktoś będzie musiał wziąć odpowiedzialność za to nowe pokolenie, pozbawione elementu ‘ojca’.
W kierunku równowagi
Nie każde rozstanie da się „posklejać”. Ale każde dziecko może zyskać, gdy dorośli nauczą się współ-rodzicielstwa.
“Równa opieka nie jest nagrodą ani karą. To punkt wyjścia, który daje dziecku dwie stałe przystanie: mamę i tatę — na co dzień, nie tylko w weekendy.”
Jeżeli prawdą jest, że ojcowie nie płacą alimentów, a jednocześnie zachęca się kobiety do rozwodów obietnicą wysokich alimentów, to czy nie jest to mrzonka? Czy to kolejna “ziemia obiecana”, kolejna ideologia pięknego życia, nie do spełnienia? Kto na tym korzysta? Bo na pewno nie rodzina.
Na koniec — prośba
Jeśli jesteś tatą, który czuje się zepchnięty do roli „rodzica weekendowego” — nie rezygnuj z siebie, nie wstydź się, gdyż jesteś tytanem codziennie walczącym o przyszłość swoich dzieci. Jeśli jesteś mamą, która dźwiga zbyt dużo — nie zostawaj z tym sama. Rozmawiajmy. Szukajmy rozwiązań, nie winnych. Dzieci naprawdę potrzebują nas obojga.
Puenta
Nie chodzi o to, żeby „zlikwidować alimenty”. Chodzi o to, żeby nie likwidować ojców. Oni też są ludźmi chcącymi żyć w dobrostanie, podobnie jak kobiety. Jeśli naprawdę kochamy dzieci, to dajmy im dwie stałe planety, a nie jedną planetę i jeden księżyc widoczny co drugi weekend. Może brzmi to cynicznie, ale działa: gdy nie opłaca się wojna o kontrolę, nagle zaczyna opłacać się współpraca. A dziecko na tym wychodzi najlepiej.
Chcemy pisać o ojcach jako o obecnych, czułych dorosłych, a nie o „stronach sporu”. Wspólna opieka to nie słowo w wyroku. To codzienny wybór, by dziecko miało dwie bezpieczne przystanie.
—–
Materiał źródłowy: https://www.youtube.com/watch?v=nJd-c4kNbMQ
Artykuł opiera się na wypowiedziach z podcastu „Alimenty szkodzą” – rozmowa Jana Pińskiego z prawniczką Anną Cholewińską, opublikowanego na kanale YouTube: Historia bez cenzury.
Rozmowa stanowi podstawę refleksji i interpretacji autora w kontekście projektu Równi Rodzice. Wszelkie prawa do nagrania i jego treści przysługują ich twórcom. Artykuł ma charakter publicystyczno-edukacyjny i powstał w oparciu o prawo cytatu.